1. |
I
03:07
|
|
||
Zapominam się w zmierzchach
Zapominam się w świtach
Wyczekując końca
Nie szukam już sensu w sobie
Powtarzalność dni
Doprowadza do obłędu
Łomotanie serca
Zaprzecza pewności
Brak poczucia więzi
Daje wreszcie spokój
Trwoga napędza świadomość
Pcha opętańczo do przodu
Jednak samotność
odbiera chęć oddechu.
Już nie jestem bratem,
Brata swego.
Niebyt, tylko o to proszę
Pustka, tylko jej pożądam
Czegoś co sprawi bym już nigdy nie czuł
Nie jestem już bratem brata swego
|
||||
2. |
II
02:34
|
|
||
Popioły spadną nam na głowy
Co czujesz gdy patrzysz w górę?
Jaki zapach wypełnia Twe płuca?
Zatrute serce przestało już bić?
A może ujrzało dno tego czym jesteś?
Nienawiść zatruła krew
Jej kolor brunatny jest
Ta Hydra podnosi znów łby
Czy utniesz je, czy spuścisz wzrok?
Popioły spadną nam na głowy.
Zmienimy się w lód.
Zmienimy się w głaz
Lata minęły i lata miną
Dno zawsze pozostanie dnem
Bierność nigdy nie umrze
Apatia zawsze sprawować będzie władzę
POPIÓŁ. DYM. DNO. ZNÓW.
|
||||
3. |
III
05:01
|
|
||
Chcę się z wami rozstać
Nigdy więcej Was nie oglądać.
Upchać obrazy gdzieś z tyłu głowy.
Nie moim jest ten cały wyścig,
Zardzewiały wciąż gryzę.
Stając się nieugiętym,
od początku przegranym,
od początku przeklętym.
Ciemność skryła całunem
Wiarę w lepsze jutro.
Obłudników poznałem,
A przyjaciół ubyło.
Zamknięty w swych myślach,
Zardzewiały wciąż gryzę.
Stając się nieugiętym
Choć skazany na gorycz.
Zbudziłem się upodlony,
Z nożem w plecach.
A nóż fałszywe nosi imię.
Zbudziłem się świadomy,
że przyjaciel stał się wrogiem.
Może więc lepiej bym nie budził się wcale?
Tak bardzo was nienawidzę
Tak bardzo wami gardzę
Bo nie chcę stać się jednym z was.
|
||||
4. |
IV
05:48
|
|
||
Krzyż jest drogą, niezrozumieniem
Krzywym spojrzeniem i złością
Głośny, zaborczy i zgorzkniały
Jest skażony dłonią
Krzyż jest drogą, poczuciem winy
Krzywym spojrzeniem i złością
Jest głośny, zaborczy i zgorzkniały
Jest skażony dłonią
Dobieram się do własnej skóry, do krwi do żył
Odzieram ciało, wyjąc z bólu
Z pianą na ustach
walczę z potrzebą uległości
Wychodzę na drugą stronę
Wszystko - kamieniem w gardle
Wszystko - kulą u nogi
Wszystko - kolejnym wyrzutem
Stoję przed Tobą odarty
Odzieram się ze skóry
Przyzwyczajeń, nawyków
Oczy znudzone wydłubię źdźbłem trawy
Codziennie na nowo
Od początku
Staję się nowym człowiekiem…
Pozwólcie mi pozostać czystym,
Gotowym acz naiwnym
Pozwólcie mi doświadczać codzienności
Bez rozkazów, Bez strachu.
Chcę żyć stojąc
Stojąc…
A nie leżeć krzyżem.
|
||||
5. |
V
02:58
|
|
||
Nie jestem ze skały,
a ze strachu
|
CZERŃ Warsaw, Poland
Czerń started in Warsaw at the end of 2013. We support vegetarianism, anti-fascism, anti-chauvinism and
DIY.
Czerń powstała w Warszawie pod koniec 2013 roku. Wspieramy wegetarianizm, antyfaszyzm, antyszowinizm i DIY.
... more
Streaming and Download help
If you like CZERŃ, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp